Przygotowujemy wjazd. Oczywiście nie obyło się bez pozwoleń, projektu i warunków.
Wjazd na działkę był niestety rolny. Trzeba go było przekształcić w ten budowlany.
Biurokracja. Wjazd przez rów, który nie był rowem od ponad 30 lat, ale nagle ponowie się tym rowem ma stać. (pieszę w ten sposób, bo rowu prawie nie widać;) )
Załatwiałam gdzie mogę czyszczenie tego rowu, ale niestety działka na granicy powiatów, więc nie znalazła się żadna ze stron gotowa nam w tym czyszczeniu pomóć. Mimo obietnic nawet. Po kilku wizytach w różnych urzędach, zdecydowaliśmy się sami odkopać rów na dł. ponad 18m. Uzyskaliśmy zgodę sąsiadów i tym samym znaleźlimy częściowe rozwiązanie odpływu wody z naszej działki.
Nie pamiętam już jaką średnicę rury kazali nam kupić na sam wjazd, wiem że mała to ona nie była, a więc i kosztowna. Tylko kiepsko nam to utwardzić kazali...A tu tony z ziemią mają wjeżdżać.
Ostatecznie decydujemy się na położenie na to dużych zbrojonych płyt betonowych. Wjazd zrobiony poniżej planu, żeby się w przyszłości kostka zmieściła.
zdj.: